Jestem absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, od ponad 30 lat malarzem obrazów, ojcem trzech wspaniałych córek. Niestety szczęśliwym tylko w 2/3 ponieważ moja najstarsza córka Ola jest ode mnie od ponad 10 lat izolowana przez swoją matkę Annę H., jej krewnych i popleczników, jest przez nich nastawiana przeciwko mnie, wikłana przez nich w sprawy sądowe i prokuratorskie. Traktowana jest jak przedmiot, jak zakładnik w brutalnej kampanii fałszywych oskarżeń. Jest ofiarą systemowego przestępstwa alienacji rodzicielskiej, ofiarą „prokuratorów” i „sędziów” sądów antyrodzinnych i innych funkcjonariuszy publicznych. Ja zaś, tak jak tysiące ojców w Polsce - jestem wpychany w rolę alimenciarza, oblewany kalumniami fałszywych oskarżeń, pomówień, gnębiony niekończącymi się sprawami karnymi, okradany z ojcostwa, majątku i czasu. Wszystko to przy milczącej aprobacie sądu antyrodzinnego (IV wydział SR Gdańsk-Południe i II wydział SO w Gdańsku), aktywnej pomocy prokuratorów – quasi adwokatów alienatorów i całej masy innych pijawek - beneficjentów biznesu rozwodowego, pasożytujących na dzieciach i ojcach, trybików tzw. „wymiaru sprawiedliwości”.
Poniżej, opisując skrótowo jedną ze spraw postaram się nakreślić w jak koszmarnej sytuacji znalazłem za sprawą ex-rodziny H., ich popleczników w togach i mundurach...
8 sierpnia 2015 roku w Niesiołowicach zostałem zaatakowany i pobity przez Artura A. podczas próby odbioru Oli na weekend. Tak wyglądałem po pobiciu:
W tym dniu przysługiwała mi opieka nad córką zgodnie z postanowieniem tzw. sądu rodzinnego. Na oczach dziecka zostałem zaatakowany i pobity przez agresora, jednak na skutek sprytnych zabiegów ich prawnika (adw. Anna M., specjalistka rozwodowa, jak samą siebie określiła) prokuratura w Kartuzach postawiła zarzuty... ale nie sprawcom tylko mnie! Przez „prokuratorkę” Beatę M. zostałem wręcz zasypany absurdalnymi zarzutami: z art. 211 KK (usiłowanie uprowadzenia dziecka) , z art. 157 § 2 KK, i art. 217 § 1 KK (pobicie i naruszenie nietykalności cielesnej) i z art. 190 §l KK (groźby karalne).
W jednym z pism bandzior, który mnie napadł na oczach dziecka za swój czyn został wręcz pochwalony przez kartuską prokuraturę i sąd! Rozumiecie to? Bezprawne zachowanie Artura A. który uniemożliwił mi zrealizowanie obowiązującego postanowienia „sądu” z dnia 25.07.2014 o zabezpieczeniu tzw. „kontaktów z dzieckiem”, w ten sposób, że w czasie kiedy podążałem w kierunku córki, zaczął mnie gonić, dobiegł do mnie, zaatakował mnie przewracając pociągnięciem za włosy, dusząc mnie uchwytem uciskającym krtań i wreszcie zadając mi ciosy w twarz, głowę i inne miejsca – przemocą zmusił mnie do zaniechania odebrania córki tego dnia - spotkało się z aprobatą „prokuratorki” Beaty M. i „sędzi” Beaty R. „Prokuratorka” daje temu wyraz w uzasadnieniu postanowienia pisząc cyt.:„Zachowanie Artura **** stanowiło prawidłową reakcję na przemoc skierowaną wobec dzieci” a „sędzia” w swoim postanowieniu rozwodzi się nad tym, że ojcu nie przysługuje odbieranie dziecka z miejsca innego niż miejsce zamieszkania matki i nie powinienem w ogóle odbierać córki tylko „złożyć wniosek do sądu”... na marginesie wniosek (o ukaranie za izolowanie mnie od dziecka) oczywiście był złożony. Oczywiście nigdy alienatorka Anna H. nie doczekała się żadnej kary za swoje zachowanie. Nie w tym kraju...
Jakim prawem, obcy zarówno dla mnie jak i dla dziecka człowiek, który pobił mnie na oczach córki jest przez prokuratora chwalony za swoje postępowanie, za pobicie ojca na oczach dziecka?! Jakim prawem osoba przebrana w togę prokuratora powiela kłamstwa sprawców insynuując mi „przemoc wobec dzieci”?!
Takim oto „prawem”, że niektórzy przebierańcy w togach mogą wszystko, bo są bezkarni.
Nie dość tego prokuratura podjęła z urzędu postępowanie prywatnoskargowe przeciwko mnie finansując tym samym alienatorom – fałszywym ofiarom, gnębienie mnie fałszywymi zarzutami za darmo... oczywiście bez żadnego słowa uzasadnienia.
Kiedy otrzymałem pierwsze wezwanie na przesłuchanie byłem przekonany, że jest to jakaś koszmarna pomyłka. Później z biegiem czasu uświadamiałem sobie, że jest to konsekwentnie ustawiony i uzgodniony scenariusz, w którym aby chronić faktycznych przestępców odwrócono role procesowe – ze mnie zrobiono oskarżonego i zasypano fałszywymi zarzutami, a ze sprawców zrobiono „pokrzywdzonych”. Role procesowe już zostały ustawione i z tego powodu prokuratura odmawiała wszczęcia postępowania przeciwko faktycznym sprawcom tłumacząc, że to przecież ja mam postawione zarzuty...
Niestety po 7 latach groteskowego teatru, karykaturalnego „procesu” sądowego, była prokuratorka a obecnie niestety „sędzia” - Małgorzata K. wydała haniebny wyrok skazując mnie na pół roku prac społecznych i... nawiązkę dla bandyty, który mnie pobił. Jest to wyrok za to, że zostałem pobity przez „pokrzywdzonego”, który przemocą uniemożliwił mi sprawowanie pieczy nad córką. Za fałszywe oskarżenia o „groźby karalne" ze strony bandyty, który przed sędzią odgrywał ofiarę twierdząc, że się mnie boi, tymczasem łaził za mną, zaczepiał i prowokował.
Ten „wyrok” to efekt uzgodnień, które zapadły już na etapie zawiadomienia złożonego przez specjalistkę rozwodową i utrwalonych - niestety poprzez mój „brak pokory” - jak to określiła tzw. „sędzia” Małgorzata K.
Jest to de facto kara wymierzona mi przez „sędzię” za to, że w procesie, który prowadziła wytykałem jej błędy, indolencję a przede wszystkim stronniczość, protestowałem przeciwko łamaniu przez nią prawa, przeciwko uniemożliwianiu i utrudnianiu mi obrony. To „wyrok” oparty na kłamstwie wykreowanym przez faktycznych sprawców-alienatorów, powielanym przez ich świadków, podpisanym przez „biegłych” psychologów, którym „sędzia” zleciła opinię na temat prawdomówności, oparty na zmyślonych, mozolnie posklejanych bezwstydnych kłamstwach i manipulacjach.
Do uzgodnień doszło również pomiędzy Małgorzatą K. i Beatą M. - „sędziami” koleżankami z wydziału sądu rejonowego Gdańsk-Północ. Prowadzona tam była sprawa z mojego zawiadomienia przeciwko Arturowi A. o pobicie. Nietrudno się domyślić jak się skończyła skoro sędzie nawet nie kryły się z dokumentowaniem w aktach, że konsultowały się na bieżąco w obu sprawach. W sądzie jak mówią – nie ma sprawiedliwości, jest wygrany i przegrany.
Ten „sąd” jest szczególny. Dawno temu złodzieje ukradli mi samochód. Dość duża, zorganizowana banda, która kradła samochody w pomorskim i warmińsko-mazurskim. Tak się dziwnie złożyło, że wtedy ten sąd nie potrafił (lub nie chciał?) przykładnie ukarać złodziei, którzy ukradli mi (i wielu innym) samochód, niszczyli te samochody koktajlami Mołotowa paląc je na policyjnym parkingu w pobliżu budynku sądu i prokuratury. Do dnia dzisiejszego nawet nie raczył poinformować mnie jako pokrzywdzonego o wyroku, nie mówiąc już o informacji o rozprawach lub o doręczeniu czegokolwiek, gdy tymczasem złodzieje ci śmieli się, dłubiąc w nosie żartowali sobie na sali rozpraw, najwyraźniej mając powód żeby czuć się swobodnie... w tym „sądzie”...? Dziś już nie mam już żadnego zaufania do tego „sądu” a zatrudnione w nim osoby przebierające się w togi są w moim odczuciu zorganizowaną ***** ***********, którzy pod pozorami legalności wykorzystują swoje immunitety i uprawnienia do układów, gnębienia ludzi, odgrywania się i wyżywania się – tak jak to robi Małgorzata K. ze mną i z wieloma niewinnymi ludźmi, których bezprawnie karała za nieprzestrzeganie nielegalnych „rozporządzeń maseczkowych” (II W 439/21, II W 147/21, II W 220/21, II W 2320/20, II W 1836/20, II W 2060/20, II W 1509/20, II W 1510/20, II W 1610/20... i wiele innych).
Wracając do sprawy. Wyrok Małgorzaty K. oczywiście został zaskarżony apelacją i trafił... do sądu okręgowego w Gdańsku. Tego samego sądu, którego prezes donosi na mnie do prokuratury w sprawie moich obrazów, które piętnują krzywdę dzieci i ojców. Piętnują krzywdę alienacji rodzicielskiej. Są przetransponowanym na płótno bólem i gniewem ojca, któremu bezduszni urzędnicy, chowając się tchórzliwie za immunitetem zdeptali szczęście, odbierając dziecko. Urzędnicy przebierający się w czarne togi, wieszający na sobie godło tego nieszczęśliwego kraju, aktorzy w teatrze zwanym sądem, gdzie przy wejściu powinna znajdować się tablica z wyraźnym ostrzeżeniem: Ty, który wchodzisz, żegnaj się ze... sprawiedliwością.
Ostatni rok to kłębek nerwów, bo wiem już, że sitwa nie żartuje a wymiar sprawiedliwości ze sprawiedliwością nie ma nic wspólnego. Pokładam nadzieję w tym, że sędzia, do którego trafiła sprawa będzie skrupulatny rzetelny i uczciwy. Niestety myliłem się. 14 listopada 2022 r. „sędzia” Szczepan S. ordynarnie przyklepuje wyrok Małgorzaty K.. Proceduje w czasie mojej nieobecności, w tym czasie kiedy cała nasza rodzina jest chora, nie obchodzą go ani moje wyjaśnienia ani wnioski dowodowe, np. o przesłuchanie „pokrzywdzonego”, którego sędzia przesłuchała bez mojej obecności nie umożliwiła mi zadania mu ani jednego pytania. Wszystko oddala i podtrzymuje haniebny wyrok.
„Notariusz K***********” - taki tytuł mógłby mieć kolejny obraz...
Zrobili ze mnie przestępcę. Skazanego prawomocnym „wyrokiem”. Wpisali do swojego rejestru karnego.
Pozostaje kasacja. W naszym „wolnym” kraju istnieje tzw. przymus adwokacki. Oznacza to, że kasację w imieniu zwykłego obywatela może złożyć jedynie adwokat, radca lub prokurator.
Ta zrzutka jest właśnie na honorarium dla prawnika, który sporządzi kasację w mojej obronie i pomoże w innych sprawach, którymi gnębią mnie alienatorzy Oli i ich poplecznicy
... bo „wyrok” M. K. i S. S. to nie koniec. To preludium...
- - -
PR 2 Ds. 2842.2019 - PR 2 Ds. 1422.2021 - „prokuratura” rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz w Gdańsku.
„Prokurator” Seweryn S. znęca się nade mną z wykorzystaniem swojej władzy wynikającej z urzędu, którą pełni. To wyjątkowo nadgorliwy urzędnik, który również odgrywa się na mnie za krytykę sposobu w jaki prowadzi haniebne postępowanie przeciwko mnie, za moją asertywność i „brak współpracy” z organami ścigania. Żadne z jego postanowień nie zawiera faktycznego uzasadnienia. Żadne z nich nie zostało mi nawet w prawidłowy sposób doręczone. Ten „prokurator” stosuje wobec mnie PRL-owskie, esbeckie metody: szczuje na mnie „policję” zamiast w normalny, prawidłowy sposób wezwać mnie na przesłuchanie, wysłuchać, odebrać wnioski dowodowe i je przeanalizować. Mści się na mnie za to, że wytykam mu prowadzenie przeciwko mnie postępowania w sposób karykaturalny - od ponad dwóch lat, w którym zresztą stawia mi absurdalne zarzuty. Zarzuty, które są tak idiotyczne, że ciężko w ogóle na nie odpowiedzieć. Byłyby one śmieszne gdyby nie były prawdziwe. Oskarża mnie... uwaga: o przemoc psychiczną - izolowanie Oli od alienatorki Anny H.... np. poprzez zabieranie córki na plenery malarskie w wakacje, przedłużając pobyt dziecka pod moją opieką o wyliczony przeze mnie czas, który wcześniej ukradła nam alienatorka, bezprawnie izolując mnie od córki. Nikt już nie zwraca uwagi, że alienatorka całymi miesiącami izolowała mnie od Oli, programowała dziecko przeciwko mnie, subtelnie indukowała dziecku lęk przed naturalną potrzebą spędzania ze mną czasu, przygotowywała systematycznie do odgrywania roli ofiary... To jest nie ważne. Ważne jest to, że ja – ojciec zrobiłem coś wbrew woli matki. Wbrew woli WŁAŚCICIELKI DZIECKA.
Sąd dwukrotnie zwracał mu ten „akt oskarżenia” a tak naprawdę karykaturę „aktu oskarżenia” zaś jego reakcją było dalsze gnębienie mnie poprzez bezprawne (wbrew art. 327 kpk) podjęcie niemal wszystkich (od 2013 roku) umorzonych postępowań przeciwko mnie z fałszywych oskarżeń „ex-rodziny”. Uzasadnienie nie odbiegało poziomem i jakością od samych zarzutów i polegało głównie na stwierdzeniu, że „zebrany materiał dowodowy pozwala na przyjęcie...”. „prokurator” zapomniał najwyraźniej napisać, że NIE UMOŻLIWIŁ MI ZŁOŻENIA ŻADNYCH WNIOSKÓW DOWODOWYCH I NATYCHMIAST PO NAPISANIU TEGO LAKONICZNEGO UZASADNIENIA WYSŁAŁ AKT OSKARŻENIA DO SĄDU. Nie umożliwił mi nawet końcowego zapoznania się z aktami. Okłamał mnie obiecując, że poprowadzi postępowanie rzetelnie, umożliwi wypowiedzenie się, uwzględnić wnioski dowodowe. Opowiadał mi żenujące bajeczki o swoich „sukcesach” gdy dochodził prawdy oglądając jakieś chusteczki higieniczne na powiększeniach nagrań wideo. Tymczasem nie zrobił nic prócz wyżywania się na mnie i na mojej rodzinie nasyłając na nas policję i zatrzymując mnie. Nie doręczył mi nawet swojego postanowienia o zarządzeniu poszukiwań... po to bym został z zaskoczenia zatrzymany przez policję. Wbrew powielanym przez „prokuraturę” kłamstwom nigdy nie zachodziła ani nie zachodzi żadna uzasadniona obawa mojej ucieczki, ukrycia się, albo zatarcia śladów rzekomego przestępstwa przeze mnie, nie ukrywałem się, stawiałem się na prawidłowe wezwania zarówno „policji” jak i „prokuratury” a w przypadku kiedy nie mogłem się stawić każdorazowo usprawiedliwiałem nieobecność. Lecz ten „prokurator” nie potrafił najwyraźniej prawidłowo wezwać mnie na przesłuchanie dlatego też posunął się do zastosowania przymusu i siły, niczym przysłowiowy dresiarz spod budki z piwem, który wypowiada się pięścią bo zabrakło mu merytorycznych argumentów... lub niczym sfrustrowany, niezrównoważony psychopata, który korzysta ze swojej władzy aby mścić się na innym człowieku. „Prokurator” znał i zna mój adres zamieszkania, wysyła mi na ten adres korespondencję, którą odbieram i odpowiadam na nią. Mam troje dzieci, od wielu lat żyję w Gdańsku, tu zapuściłem korzenie. Nigdy nie było wobec mnie żadnego podejrzenia ucieczki, ukrywania się. Ja sam nigdzie nie zamierzam uciekać z prostego powodu – jestem niewinny. Co więcej sam domagałem się rzetelnego prowadzenia postępowań, zawsze składałem wyjaśnienia, dowody. Jednakże od momentu kiedy uświadomiłem sobie, że Seweryn S. jest prokuratorem jedynie z nazwy i w moim przekonaniu żywą karykaturą tego urzędu, a de facto jest niewyżytą i mściwą osobą najprawdopodobniej z jakimiś kompleksami – zacząłem być wobec niego ostentacyjnie asertywny i przestałem współpracować. Brak współpracy polegał z mojej strony np. na pilnowaniu dopełnienia przez niego wszystkich formalności dotyczących czynności procesowych z moim udziałem, co jak widać tylko nasiliło jego wściekłość.
Jak wspomniałem wcześniej zakłamany „prokurator” podjął niemal wszystkie (od 2013 roku) umorzone postępowania przeciwko mnie z fałszywych oskarżeń „ex-rodziny” co spowodowało, że „na dzień dobry” sprawa ma kilkanaście tomów akt. Powiedziałem „prokuratorowi” wyraźnie kilka razy, że wymagam szczegółowego uzasadnienia, które będzie zawierało konkretne podstawy, będące w jego przekonaniu uzasadnieniem zarzutów ponieważ nie mam siły ani możliwości żeby odnosić się do wszystkich materiałów z okresu prawie 10 lat! Co zobaczyłem w uzasadnieniu? Bezczelną formułkę: „zebrany materiał dowodowy pozwala na przyjęcie...”. Prawda jest taka, że ten „prokurator” wbrew swoim obowiązkom przyjął rolę poplecznika alienatorów Oli, bazuje tylko i wyłącznie na ich kłamliwych zeznaniach, na ich niedomówieniach, półprawdach w żaden sposób ich nie weryfikując. Dlaczego to robi, czy oczekuje na wdzięczność, jakąś nagrodę ze strony rzekomych ofiar...? A może po prostu nie spodobałem mu się, może moja postawa uruchomiła w nim ukrywane kompleksy, problemy psychiczne? Tego nie wiadomo. W moim przekonaniu ten „prokurator” zwyczajnie wyżywa się na mnie fałszywymi zarzutami, bezprawnie wykorzystując i nadużywając swoich uprawnień. Wcieliwszy się w rolę quasi-adwokata alienatorki prowadzi haniebną biało-rycerską, kłamliwą sprawę przeciwko mnie, chroniąc jednocześnie toksyczną matkę-alienatorkę i umożliwiając jej tłamszenie mojej córki Oli! Taka osoba jak S. S. nie powinna być w ogóle prokuratorem! Ten człowiek szkodzi nie tylko mnie ale i całemu wymiarowi sprawiedliwości.
Niestety tak dzieje się wtedy gdy **** osoba dysponuje wielką władzą...
II K 726/17, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku.
Przedmiotem sprawy są fałszywe zarzuty o stalking i znęcanie psychiczne, którym według prokuratora było... moje przychodzenie po córkę zatrzymaną przez alienatorów. Sprawa toczy się od 2011 roku! Zostałem uniewinniony po 4 latach procesu w 2016 roku przez sędziego Adama Dominika, niestety wyrok uniewinniający uchyliła sędzia Jolanta J. specjalnie w tym celu delegowana z Gdyni, koleżanka rektora znanej prywatnej uczelni, zatrudniającej... sędziów z Gdańska jako wykładowców. Od 2017 roku sprawa toczy się ponownie i póki co niestety nie wygląda najlepiej. Powoływani są „biegli psychologowie”, którym sędzia zleca „opinie” w kwestii, np. prawdomówności „pokrzywdzonych” i ich świadków... czyli ni mniej ni więcej – pieczętuje się się kłamliwe zeznania jako wiarygodne.
II K 1340/22, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku
Przedmiot sprawy: O znieważenie funkcjonariusza publicznego i znieważenie konstytucyjnego organu RP - stwierdzenie „sąd ANTYrodzinny” i obrazy, które namalowałem. Donosicielem w tym przypadku jest sam prezes sądu okręgowego... Ten sam sąd będzie mnie za to sądził...
XII 1Co 1314/21, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku
Przedmiot sprawy: Bezprawna „egzekucja” komornicza alimentów na zlecenie alienatorki, usiłowanie zlicytowania mieszkania przy braku jakiegokolwiek długu. De facto okradanie mnie przez państwowego urzędnika na zlecenie alienatorki.
W odwecie za to, że nazwałem ten proceder „pasożytowaniem” mam kolejną sprawę karną:
D 560-1062/21 Prokuratura rejonowa w Pruszczu Gdańskim ściga mnie za rzekome znieważenie „komornika” Sebastiana P. Ten komornik odgrywa się na mnie w ten sposób, że celowo przewleka wszystkie czynności, błędnie kwalifikuje wnioski o umorzenie udając, że nie zna podstawowych procedur. Dlaczego to robi? Bo chce i może.
II K 1017/20, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku
Przedmiot sprawy: z oskarżenia prywatnego alienatorów, o zapłatę 60 000 zł za wpisy na facebooku
X W 3006/20, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku
Przedmiot sprawy: wniosek o ukar. bez przepr. rozpr. w tr. Art. 58 §1 kpw dotyczące rzekomego uszkodzenia wartej 7 zł sztachety z płotu alienatorki, rzekomego uszkodzenia jej domofonu i klamki furtki.
IV Nsm 1181/16, Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku
Przedmiot sprawy: cyt. „o uregulowanie kontaktów z małoletnim, z wniosku A. H********* o zmianę sposobu uregulowania kontaktów, z urzędu w przedmiocie zmiany sposobu kontaktów Krzysztofa Iwin z małoletnią Aleksandrą Iwin”. Sprawa toczy się już chyba tylko po to by generować koszty... bo Ola jest do takiego stopnia zmanipulowana przez matkę-alienatorkę, że nie chce ze mną żadnego kontaktu. Ukradli mi córkę, zniszczyli, zdeptali wszystko to co zbudowaliśmy. Sąd antyrodzinny, antyrodzinni „sędziowie”, antyrodzinna „prokuratura” reprezentowana przez Marzannę M. (specjalistkę od Amber-Gold zdegradowaną do specjalistki od spraw rodzinnych) i cała masa innych systemowych szkodników.
KOCHAM CIĘ CÓRECZKO, ZAWSZE BĘDĘ PRZY TOBIE! Twój Tata
Krzysztof Iwin
Powyższy tekst był do 2 grudnia 2022 r. opublikowany pod adresem https://zrzutka.pl/fj2css jako opis zbiórki na pomoc prawną w obronie przed fałszywymi oskarżeniami alienatorów i „grillowaniem” prokuratorsko sądowym ze strony sitwy urzędniczej. Niestety okazało się, że najprawdopobniej jeden z moich prześladowców tak skutecznie zagroził portalowi, że ten opis musiał zostać skasowany i zastąpiony lakoniczną, jednozdaniową informacją. Pomimo tego, że opis był pozbawiony nazwisk i wizerunków alienatorów. Na tym przykładzie widać jak faktycznego sprawcę pobicia uwierają fakty. Jak uwiera go widok mojej pobitej twarzy i obdukcja. W jakiej sprzeczności i dysonansie te fakty pozostają wobec haniebnego wyroku Kaczorowskiej i Stożyńskiego, którym sprawca się chełpi. Do tego stopnia, że szantażuje portal fundraisingowy. Na szczęście takie haniebne „wyroki” jak wyżej opisany nie zmieniają faktów i nie kształtują rzeczywistości.
Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis i wykorzystanie. (polityka prywatnosci).
ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ