Galeria Brama czyli spotkania ze Sztuką Krzysztofa Iwina
Krzysztof Iwin tworzy od kilknastu lat, dokumentując i udostępniając swoją twórczość na stronach własnej galerii internetowej Brama. "To zgoła pamiętnikarski zapis" powiedział o niej w rozmowie. Oto Karmazyna oto Nerwica liści, Połowa, Błogosławieństwo - oto kolejny obraz Krzysztofa Iwina... Nic tu nie jest oczywiste i nie może być w rzeczywistości w której sztuce towarzyszy myślenie. Jednym kliknięciem jesteśmy wprowadzeni w świat pasji tworzenia. Kim jest odbiorca? Czym świadomość malarska? Dowolność interpretacji, odpowiedzialność za własną pracę...? Pojęcia i zagadnienia pojawiają się wespół z wytworami sztuki w prezentowanych przemyśleniach, jako wyzwanie rzucone twórcy, który czuje potrzebę ogarnięcia myślą własną pracy.
Tworzenie i nieświadomość
"Ja wydobywam obraz" powie Iwin. Z wielości możliwych form powstaje taka a nie inna propozycja. Materia obrazu powstaje w sposób niezaplanowany. Artysta podkreśla "Nieświadomość towarzysząca aktowi twórczemu, stygmatyzuje powstałe dzieło". Akt twórczy określa specyficzną logikę i sytuuje obrazy - czy w dziedzinie dokonań surrealistycznych? Samemu autorowi nie jest łatwo zdobyć się na takie przypisanie do tradycji ruchu artystycznego. Pewne jest tylko, że powołany do istnienia obraz stanowi powoli konkretyzującą się tajemnicę. Tajemnicę, która po wydobyciu form otworzy się na coraz to nowe treści. Niezależnie od interpretacji zarówno w stronę tzw. nieświadomości jak i przedstawień archetypicznych porządek obrazów bliższy marzeniu sennemu niż rzeczywistości pozostaje cechą tej sztuki.
Może z tego powodu dookreślającemu słowu przypisuje się tu taką wagę?
Z tymi obrazami jest chyba jak ze słowem - przecież sztuka to też rodzaj języka. Swoim pojawieniem się prowokuje i dookreśla kolejne, tworząc specyficzną logikę i rozpoznawalny styl. Dlatego tak wygodnie jest oglądać obrazy Iwina w porządku chronologicznym i móc dopatrzeć się w nich specyficznej logiki zależnej od stanu świadomości artysty. Świadomości zajętej także tym zadaniem - jak posługując się nieświadoma materią wyznaczyć granice odpowiedzialności? Odpowiedzialności za swoje, przecież, dzieło. Czy może, wciąż jeszcze swoje - bo jesteśmy tu świadkami gry. Gry, która toczy się pomiędzy nami - odbiorcami i pełnoprawnymi jej odbiorcami a autorem, który jak aktorów powołuje do życia postacie, kolejnych bohaterów. Granicę jej dowolności zakreśla sposób prezentacji dzieła. Tytuł jak rama oswaja dzieło dla naszego poznania. Nazwać obraz to wyzwanie pokrewne aktowi twórczemu, specyficzny już rytuał współkonstytujący dzieło. My mamy możliwość przypisać im nowe sensy i poprowadzić nowe możliwe interpretacje, jak podpowie nam nasza wrażliwość. Z czasem może się okazać, że to słowo - oznaka odpowiedzialności twórcy, jest jedyną wędką rzuconą rzeczywistości w tej krainie wolnej fantazji.
Artysta, jak podkreślał filozof Gadamer, staje naprzeciw tradycji a jednocześnie przezwycięża ją. Iwin w pełni świadomie nazywa swoją postawę dialogiczną. To tematy, które podejmuje np. szeroko rozumiana tematyka religijna reprezentowana m.in. przez Spowiedź, Ostatnią wieczerzę, Chrzest pozwalają na podjęcie tej specyficznej rozmowy z wytworami przeszłości. Właśnie rozmowa z mistrzami, a nie fascynacja współczesną sztuką stanowi programową wartość tej sztuki. Tak więc to nie tylko otwartość na przyszłe interpretacje ale i otwartość na głosy przeszłości określają tę propozycję artystyczną. Twórczość Iwina bywa porównywana z malarstwem Wojtkiewicza czy Makowskiego. Pokrewność nastrojów, od melancholii do makabrycznego wręcz piękna określają tę propozycję.
Dzieciństwo, miłość, niezależność, człowiek... Jak bardzo jeszcze poszerzy się alfabet tego młodego twórcy? System haseł, poprzez które komunikuje się z widzami. Na razie rozwój tej tak bardzo żywej materii śledzić można na stronach galerii artysty, który z trudem przystając na kompromisy wybrał rolę mecenasa własnej sztuki. Mamy dzięki temu szansę śledzić jak ubogaca się ona wraz z dojrzewaniem artysty. Kolejne terminy sytuując tę sztukę nie tylko w tradycji malarskiej, ale coraz bardziej estetycznej.
A wszystko to żywe, wciąż ewaluujące, pełniejsze po każdym z Wydarzeń.
Malina Barcikowska